Aktualności

NUMER 13: "Ugwarzanie na ściyrnisku" - Wanda Czubernatowa (ENGLISH)

Aby jeszcze bardziej mogli Państwo wczuć się w pienińskie klimaty, przygotowaliśmy również artykuł pisany gwarą, który stworzyła Wanda Czubernatowa. Serdecznie zapraszamy.







Zamów nowy numer magazynu -------------------------->
Buy the new issue of magazine--------------------------->







Żniwa (zbiyrki, zbiórki)

Dojrzało pszenicka złoci sie za Groniem, dziadek wyjon ze skrzynecki babke (kowadełko do klepania kosy), wbił w pniocka, ujon młotek i klepie kose. Wcas, raniućko klepanie sie niesie po dziedzinie, juz i Wojtek, i Franek dołącajom sie, swoje kosy klepiom. Cas zacąć zbiyrki.
Jarzec (jęczmień) wąsami ruso, tys cysto, piyknie złociutki, trza bedzie nająć parobka, bo som gazda nie wydole. Kosy opatrzone, grabki załozone, zęby podciągnione, procki dobrze skręcone, motycka za skuwke (grabki, zęby, procki, motycka - oprzyrządowanie kosy). Siedzi. Kosa wyklepano równióćko, zodne torby ani scyrby. Teroz kuske (pojemniczek na osełkę z odrobiną wody, do ostrzenia kosy) za posek, młotek z drugiyj strony i do pola. Rosa musi obesknąć. Co inse kie sie kosi trowe, abo konicyne. Wtej trza z rosom. No. Hej. Juz słonecko dość wysoko, idom gazdowie na swoje kawałki...

W Imie Ojca i Syna przysed jo cie ścinać ogrzeje cie słonkiem zmiele cie na mąke Bedzie z tego kluska dziecyskom do brzuska Dzięki Tobie Boze Urosło to zboze.

Kosa juz sie ślizgo po ziemi, podcino ściybła (źdźbła), pochnie miętka i inse ziółka, co rosnom na dole. W jarcu młodo konicynka, bedzie dobro słoma dlo bydełka. I tak co kawołek inksy gazda. Casem co do sobie zawołajom, copochwila ktorysi stanie, popuko młoteckiem w klinek, co pokos, dwa zaostrzyć trza kose. Bo to i kamycek sie trefi i kretowina (kopczyk kreta) wieśniano, uciekać zabki spod kosy! Uciekać! Koniki polne skocom, chrobocki wiejom w swoje dziurki, jej, jej! Pokosy sie równo kładom, słonko wysoko, pić sie kce. Do źródełka niedaleko, nie wzionek se zbonecka (dzbanka) ani podobiadku (drugie śniadanie), ale, co tam. Siłe mom. Rano był moskol (pieczony na blasze placek z gotowanych ziemniaków i mąki) z masłem i grule z kwaśnym mlekiem. Poreście zaroz gaździna przyniesie połednine (obiad).

Cały artykuł dostępny w najnowszym 13 numerze magazynu "Polski Region Pieniny".

Serdecznie zapraszamy.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

ENGLISH VERSION:

Harvest (zbiyrki or zbiórki)

Ripe wheat glimmers gold by Mt Groń, Gaffer’s taken his ‘granny’ from the chest (an anvil to hammer the scythe), thrust it into the stump, and wields the hammer to beat the blade. It’s early in the morning, and the sound is carrying all around, and lo and behold – there is Wojtek and Franek as well joining in, beating their scythes. It’s zbiyrki time.
The whiskers on the barley (jarzec) wave in the wind, it’s also coloured gold; time to hire a hand, as the farmer himself won’t cope with it all. The scythes are ready; all the elements are spick and span. The blade’s hammered so evenly that you can see no notch or dent. Time to clip the holster to the belt to carry the whetting stone, with the hammer on the other side, and off we go to the field. The dew must dry first. It’s not grass or clover when you need the dew to mow. The sun’s climbed up high enough, the farmers are going to their plots...

In the name of the Father and the Son, I’ve come to cut you down, With the sun I’ll heat you up And grind you down to flour To make some dough For kids to eat. Thanks to you, Good Lord, This corn has grown.

The scythe is already sliding over the ground cutting the stems; mint and other herbs that grow down below give off a sweet odour. There’s young, clover among the barley, there’ll be good straw for the livestock. Each farmer works on his field, sometimes they call one another, sometimes one stops and hammers the wedge, every pass or two you need to sharpen the blade. Sometimes you hit a stone, or else a molehill. Jump away from under the scythe, you frogs! Jump! Grasshoppers hop, the critters run into their holes, well! The swaths lie down nicely, the sun is high, one feels like drinking. The spring’s not far away, I forgot the jug and the elevenses. But what for? I am strong. I’ve had some moskol (potato and flower pancake) with butter, and potatoes with sour milk for a start. And the wife will soon bring połednina (lunch).

You can read whole article in the latest (13) issue of magazine. Enjoy!

Aktualny numer

Dołącz do nas