Aktualności

Wywiad z mistrzem świata

Z Kamilem Stochem (l.26), skoczkiem narciarskim z Zębu w gminie Poronin, indywidualnym mistrzem świata i drużynowym brązowym medalistą z Val di Fiemme 2013, trzecim zawodnikiem Pucharu Świata 2012/2013, rozmawiają Stanisław Zachwieja i Dariusz Tokarski.

Pochodzisz z najwyżej położonej miejscowości w Polsce, z której również pochodził świetny polski skoczek z lat 70 i 80 – Stanisław Bobak. Czy to miało wpływ, na wybór przez Ciebie dyscypliny sportowej?
K.S. Być może tak. W miejscu, w którym się wychowałem przez większą część roku panuje zima, także narty są na porządku dziennym.

Zawsze na ogół w pamięci człowieka pozostaje to, co zrobiło się pierwszy raz w życiu. Czy Ty pamiętasz swój pierwszy skok na skoczni i towarzyszące temu uczucie ?
K.S. Mój pierwszy skok na prawdziwej skoczni oddałem mając chyba 8 lat. Nie pamiętam zbyt wiele szczegółów. Pamiętam natomiast, że miałem wtedy za duży kask, który podczas odbicia spadł mi na oczy. Na szczęście udało mi się bezpiecznie wylądować i nie wywrócić.

Czy w tym czasie myślałeś i miałeś marzenie zostać skoczkiem narciarskim - czy raczej traktowałeś skoki, jako zabawę, rodzaj spędzania wolnego czasu ?
K.S.W tamtych czasach na pewno nie myślałem o karierze czy sławie skoczka narciarskiego. Po prostu robiłem to, co sprawiało mi największą radość. Każdy trening traktowałem jako wspaniałą przygodę, dzięki której mogłem poznać nowych ludzi i siebie samego.

Twój pierwszy konkurs skoków?
K.S. Nie pamiętam. Na pewno było to na jakieś spartakiadzie.

Kto był wówczas Twoim idolem skoków narciarskich ?
K.S. Prawdę powiedziawszy nie miałem idola, którego bym specjalnie wielbił. Zawsze podziwiałem najlepszych i starałem się czerpać od każdego jakieś przydatne rzeczy.

Kiedy po raz pierwszy reprezentowałeś Polskę ?
K.S. Po raz pierwszy mogłem reprezentować swój kraj w 1998 roku na nieoficjalnych Mistrzostwach Świata dzieci w niemieckim Garmisch-Partenkirchen.

Miałeś kilku trenerów, którego najlepiej wspominasz?
K.S. Każdy trener, który mnie prowadził wniósł coś dobrego w moje skoki i każdy pomógł mi się rozwinąć w tym sporcie. Wszystkich wspominam dobrze i zawsze będę o nich pamiętał. Wyjątkowo cenię sobie współpracę z naszym obecnym trenerem, Łukaszem Kruczkiem oraz całym sztabem szkoleniowym, to naprawdę fantastyczna ekipa.

Jak się koncentrujesz przed skokami i o czym myślisz będąc w powietrzu?
K.S. Koncentruję się na tym co mam zrobić. Mam ustalone punkty na których muszę się skupić aby oddać dobry skok. W powietrzu nie ma już czasu na myślenie, tam działa instynkt.

Skocznia której nie lubisz i ta ulubiona?
K.S. Nie jest tajemnicą, że do moich ulubionych skoczni należy ta we włoskim Predazzo. Bardzo lubię skakać w Zakopanem, Engelbergu i w Planicy, oraz wszędzie tam gdzie można daleko latać.

Wraz z kolegami z reprezentacji tworzycie zespół, jakiego dotąd nie było w Polsce. W czym tkwi ten sukces i z kim najlepiej się dogadujesz ?
K.S. Mamy bardzo zgraną drużynę. Ze wszystkimi zawodnikami w grupie mam dobry kontakt. Zawsze było moim marzeniem aby odnosić sukcesy nie tylko indywidualnie, ale i z drużyną. Taki drużynowy sukces ma wyjątkową wartość. Każdy w zespole ma swoją rolę, to nie tylko zawodnicy ale i sztab trenerski, fizjoterapeuta, czy serwisman – to bardzo ważne ogniwa.

W skokach osiągnąłeś spore sukcesy, jesteś obecnie liderem skoków w Polsce, czy to zaleta czy może balast w osiąganiu kolejnych sukcesów, bo oczekiwania kibiców są duże, chcieliby świętować wraz z Tobą każdy start w zawodach ?
K.S. Cieszę się, że zainteresowanie skokami narciarskimi w Polsce jest tak duże. Dzięki temu mamy jeszcze większą motywację oraz energię do pracy. Im więcej kibiców na skoczni tym weselej. Mam to szczęście, że moi kibice są wyjątkowi, nawet kiedy nie wszystko układa się po mojej myśli mogę liczyć na słowa otuchy. To niesamowite kiedy na skoczniach poza granicami kraju spotykam Polaków, widzę biało-czerwone flagi.

Godnie zastępujesz naszego „króla nart” Adama Małysza, przed Tobą jeszcze wiele startów i sukcesów. Co chciałbyś osiągnąć w nowym sezonie i na zbliżających się IO w Soczi?
K.S. Chcę się rozwijać w tym co robię i stawać się coraz lepszym. Jeśli zdołam poprawić wyniki w stosunku do minionego sezonu to będę bardzo zadowolony. Medal na Igrzyskach byłby miłą nagrodą za ciężką pracę.

Na koniec, jakie największe marzenie, dotąd niespełnione, skrywa w sercu Kamil Soch ?
K.S. Na tą chwilę moje marzenia dosyć systematycznie się spełniają. Mam nadzieję, że kolejne ziści się tej zimy.

Życzymy Ci udanego startu na IO i wielu jeszcze osiągnięć w Pucharze Świata, MŚ i prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni.
K.S. Dziękuję i również życzę wszystkiego dobrego! Pozdrawiam serdecznie!

Dziękujemy za rozmowę

Aktualny numer

Dołącz do nas